Głównym tematem SNU SREBRNEGO SALOMEI jest pamięć wydarzeń wypartych ze świadomości, paradoksalna właściwość umysłu i wyobraźni polegająca na tym, że przywołują właśnie to, co tak usilnie starają się zetrzeć, o czym tak bardzo człowiek chce zapomnieć.
Istotą ruchu odrzucania jest ustawiczne konstruowanie muzeum pamięci, stanowiące w naszej współczesności substytut faktycznej wiedzy o dziejach. Obiekty wypieranej pamięci wdzierają się w przestrzeń snów, są składnikami fantazmatów i mitów, tworzą dojmujące i agresywne symulacrum zbiorowej i indywidualnej historii, konstruują nieprawdziwe, ale ze wszystkich sił udające prawdziwą historię, mity bohaterów narodowych. Znakomici retorzy i dyplomaci, kronikarze i piewcy wysokiej postawy etycznej reprezentują ten rodzaj pustej i niebezpiecznej mitologii społecznej – w dramacie ich rolę przejmuje Pafnucy. Są więc powody, by bliżej i odważniej przyjrzeć się tej postaci: może być niebezpieczna.
Pamięć, by skonstruować się na nowo jako przestrzeń bezpieczna i usprawiedliwiająca historię, wypiera to, co dla niej niebezpieczne, wstydliwe, co podważa dobre mniemanie o nas samych, co zamąca sumienie jednostki i zbiorowości. Pamięć musi zatem odrzucić okrucieństwo wyrządzone komuś, wymazać chorobliwe afekty popychające człowieka do kłamstwa, zbrodni, gwałtu, do każdej przemocy.
Złe czyny, jeśli już nie mogą zostać wymazane i usunięte z historii – muszą być usprawiedliwione, na przykład ideą zbawiającego naród cierpienia, mistycyzmem przewrotu duchowego, służbą w szeregach „żołnierzy Chrystusa i sług Maryi”, ideą „szczególnego powołania” narodu (czyli uświęconym nacjonalizmem). W dramacie Słowackiego mit usprawiedliwienia zbrodni uzasadnia podejmowaną już w XVIII, ale obecną w polskiej mistyce XIX wieku, sakralizację okrutnego postępowania polskiej katolickiej szlachty na prawosławnej Ukrainie. Obrazy straszliwych rzezi, męki ciała i ducha, tortur, budzących grozę scen rozlewu krwi tworzących przestrzeń „malinowej” (czerwonej od krwi) Ukrainy, nie były przez Słowackiego wymyślone. Były przekazane jako dokument historyczny czasów, o których pamiętano i mówiono na Wołyniu, skąd pochodził.
Zdolność Słowackiego do postrzegania świata jako teatru sprawiła, że obrazy męki i walki, krwi i trupów ożyły na scenie w szczególnym natężeniu, choć sumienie narodowe (reprezentowane przez dyplomatów i poetów) starało się wyprzeć tę sferę z pamięci. Nawet jeśli ideologie narodowo-religijne, towianizm zwłaszcza, usprawiedliwiał przed Bogiem wszystkie okrucieństwa, to żywa i prawdziwa pozostała pamięć emocji, której zetrzeć nie można. Przez bramy afektu, przez sen, podświadomość, lęki i zwidzenia – pamięć o tym, co okrutne, wchodzi na scenę. Zbrodni nie przesłoni magiczna gra kolorów, wielosłowie, retoryczne popisy bohaterów, nie oszuka humor i dowcip rodzajowych scenek codzienności, nie ogarnie zasłoną sentymentu marzenie o miłości i o zdobyciu pozycji społecznej zwane karierą; pod kolorowym, kiczowatym światem rzeczywistości czai się prawda o marności świata pozoru, o ludziach „bezpiecznych w ohydzie”, o przesłoniętej zabawą i odpustowymi farbkami – kloace. W ten właśnie sposób to, co wypierane z pamięci staje się realne na scenie teatru. Jak w barokowym teatrze hiszpańskim – śmierć jest tu aktorką, z którą gra każda postać na scenie iluzji; iluzja na naszych oczach ukazuje swą sztuczność, pozorność, kłamstwo, udanie, brzydotę, ohydę.
Ostateczna demaskacja pozoru zachodzi w IV akcie dramatu, w którym Polska przedstawiona jest jako nowe Betlejem, w którym na świat przychodzi nowe życie, Nowa Dobra Nowina, ale rodzi się ona wśród śmierci, w męce i w ruinie, w koszmarnym poporodowym śnie świata-kliniki, który jako teatr jest okrutnym krwawym snem, grą brzęczącej liry szaleńca, snem, w którym jedyną prawdziwą reakcją jest opłakiwanie trupa (Popadianki) a chrystusową ofiarą – ofiara pędzonego przez wieś, podpalonego w dłoniach Semenki, który jako owo „okrutne Y Jezusowe” (Y to litera o kształcie zawieszonego na krzyżu Chrystusa i reprezentacja straszliwego wycia z bólu) prowadzi Ukrainę ku odrodzeniu. Sen Słowackiego dla Polaków dopełni się wiele lat później podczas rzezi Wołynia; sen dla Ukrainy rozgrywa się dziś na scenie świata.
Znaki pomocne dla zrozumienia sensu sennego i okrutnego świata rozproszone są wokół nas; trzeba je „wysłyszeć”. W dramacie słyszy je Sawa przez chaos otaczającej go rzeczywistości. Słuchanie i czujność mogą jeszcze ocalić sumienie. Co do ocalenia życia – poeci milczą.